33-letnia Otty Sanchez urodziła zdrowego i silnego syna, jednak po porodzie zdiagnozowano u niej depresję poporodową. Według jej męża Scotta Buchholza nie brała zalecanych jej leków, a także cierpiała na schizofrenię.
Wszystko zaczęło się od drobnej kłótni pary, po której Otty wraz ze swoim maleńkim synkiem wybiegła z domu i wsiadła do samochodu. Dziecko wrzuciła do fotelika samochodowego nie zapinając mu pasów, po czym ruszyła z piskiem opon. Mąż, który był świadkiem całej sytuacji zadzwonił po policję, która nie podjęła żadnej interwencji. Policjanci tłumaczący się potem stwierdzili, że interwencja miałaby miejsce, gdyby Scott zawiadomił ich o tym, że kobieta cierpi na depresję. Być może, gdyby w tedy policjanci zainterweniowali nie doszłoby do dramatycznej historii, która wkrótce potem nastąpiła.
Na drugi dzień zostali wezwani przez matkę kobiety. Wchodząc do mieszkania ujrzeli szokujący widok, byli tak przerażeni, że poprosili o pomoc psychologa. Ciało malutkiego Scotta Wesleya Buchholza-Sancheza było po prostu zmasakrowane. Otty Sanchez wykrzykiwała w kółko nad zwłokami noworodka ”zabiłam i zjadłam swoje dziecko”. Wariatka tłumaczyła, że diabeł kazał jej rozszarpać synka, a potem zjeść jego mózg oraz palce nóg. Jak wykazało śledztwo kobieta zabiła noworodka nożem do steków i dwoma mieczami samurajskimi. Do całej tragedii doszło obok, śpiącej w drugim pokoju matki z dwoma jej siostrzenicami.
Ojciec zamordowanego dziecka, który także cierpi na schizofrenię nie może pogodzić się ze stratą synka „ chcę, żeby spłonęła w piekle”- tak wypowiada się na temat swojej żony morderczyni.
Po całej wstrząsającej historii zabicia i zjedzenia części ciała swojego synka Otty Sanchez trafiła do szpitala psychiatrycznego po próbie samobójczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz