Do jednej z niezwykle intrygujących historii należy wypadek pewnego człowieka, który został połknięty przez wieloryba i przeżył. Archiwa Administracji Brytyjskiej dostarczają niezbitych dowodów prawdziwości tego zdarzenia.
W lutym 1891r. James Bartley brytyjski marynarz wyruszył na pokładzie wielorybnika „Gwiazda Wschodu” na wschód od Wysp Falklandzkich na południowym Atlantyku. Podczas polowania na kaszalota doszło do wypadku. Śmiertelnie zraniony harpunem wieloryb, w ostatnich chwilach swojego życia zanurzył się pod wodą. Żaden z wielorybników nie wiedział, w którym miejscu wynurzy się zwierze przez co doszło do katastrofy, gdyż kaszalot wychodząc na powierzchnię wody rozłupał łódź na pół po czym w agonii zatopił się w głębinach oceanu. Po wyłowieniu załogi wielorybników, która brała udział w tej ryzykownej akcji zauważono, że brakuje dwóch ludzi m.in. Jamesa Bartley’a.
Jeszcze tego samego feralnego dnia ciało martwego wieloryba wypłynęło na powierzchnię. Załoga, która go odnalazła przymocowała go liną do statku. Ćwiartując zwierzę wycięto wątrobę i żołądek, w którego środku coś się ruszało. Kapitan statku wezwał lekarza okrętowego by zajął się tym. Po przeprowadzeniu cięcia na tajemniczym kawałku ciała ku zdziwieniu wszystkich pojawiła się stopa ludzka, a potem całe ciało, następnie wyciągnięto jednego z zaginionych marynarzy, którym był James Bartley. Po tym szoku dochodził prawie miesiąc do siebie i w tedy dopiero mógł opowiedzieć co mu się przytrafiło. Pamiętał jak był pochłaniany przez paszczę wieloryba, jak czuł ból gdy przemieszczał się przez jamę gębową, na końcu czuł jak ześlizgiwał się w dół przełykiem. Spędził w jego żołądku ponad 15 godzin co przyczyniło się do utraty jego wszystkich włosów, jego skóra zbielała i pozostał prawie ślepy do końca swojego życia, które spędził potem jako łatacz starego obuwia. Po jego śmierci wypisano na jego nagrobku napis: „ James Bartley, 1870- 1909…współczesny Jonasz”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz